sobota, 30 listopada 2013

niedziela, 6 października 2013

Jedno z pierwszych opowiadań

Musiałam splądrować połowę szafek w pokoju, aby odnaleźć mój stary zeszyt. Chciałabym opublikować jedno z pierwszym opowiadać napisane przeze mnie. Przeglądając strony zeszytu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pamiętam moją radość, gdy przeczytałam pochwałę nauczycielki - "Wspaniały pomysł". Opowiadanie nawiązywało do lektury, którą wówczas przerabialiśmy - "Akademia Pana Kleksa". Tworzyliśmy kleksy i mieliśmy napisać opowiadanie o tym, co widzieliśmy na kleksie.


W moim kleksie widziałam motyla, którego widzę do tej pory. A więc o tym też było opowiadanie. Przepisuję je dokładnie takim, jak pisałam wówczas, oczywiście z poprawionymi błędami. Nie jest to nic wielkiego, potraktujmy to jako zapowiedź kolejnego postu. Czytając to opowiadanie wybuchłam śmiechem - mam nadzieję, że Wam także poprawi humor:)

Motyl Eola

   Dawno, dawno temu żył motyl o imieniu Eola. Był inny od wszystkich motyli - nie tylko dlatego, że był uważany za najbardziej barwnego motyla na świecie, a mianowicie dlatego, że otrzymał "skromny" upominek od greckiej bogini - nieśmiertelność. Eola był niezwykle szczęśliwy z tego prezentu, chociaż nie chwalił się nim wśród innych motyli. Pomimo to, każdy motyl wiedział o jego darze.
   31 października, w dzień Halloween Eola nie był już taki szczęśliwy jak zawsze. Latało nad nim ze 100 czarownic, każda z nich śmiała się i wydawała przeraźliwe jęki. W pewnej chwili jedna z nich porwała go i zabrała do mrocznego zaułka. Eola wiedział że nie będzie to miłe spotkanie.
- Jeśli nie oddasz mi swoich mocy zabiję twoich przyjaciół i rodzinę! A ciebie? A ciebie zamienię w zwykłą ćmę! - mówiąc to śmiała się złowrogo i dodała - Daję ci 30 minut na przemyślenie!
  Eola westchnął. Bał się o swoją rodzinę i przyjaciół. Nie wyobrażał sobie siebie, najbarwniejszego motyla jako zwykłą ćmę. Po 30 minutach zjawiła się czarownica.
- I co? - spytała skrzeczącym głosem
- Zrobię to co kazałaś! - powiedział załamany i zaczął mówić formułkę - Moce me opuście mnie oddaję was dla.. - i nie skończył. Oślepiło go światło i zobaczył boginię Grecji, tę samą od której dostał moce. Bogini Nike powiedziała:
- Nie rób tego Eola! Ja to zrobię. Ale najpierw... - machnęła ręką i zmieniła czarownicę w szarą mysz. - Ja oddam te moce! Ale tobie Eola! Postąpiłeś dobrze. Większość nie oddałaby takich wspaniałych mocy. W nagrodę dostajesz ode mnie wszystkie moje moce!
- Dz..,dz.., dziękuję! - zająknął się motylek.
   I to już koniec historii. Eola dostał wszystkie moce Nike i żył długo i szczęśliwie.

                                                                              . . .

Nadal nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Mam nadzieję, że nieco poprawiłam Wam humor dodając to opowiadanie. Byłabym wdzięczna za opinie i porady w komentarzach.

                                                                                                                       Pozdrawiam!:)